Grunwald - Tajemnicze zniknięcie micry
Piątkowe zgłoszenie dotyczące kradzieży owiane jest tajemnicą. Właściciel twierdzi, że jego samochód został skradziony, a oprócz niego nikt go nigdy nie widział. Mało tego oprócz kluczyków i dowodu rejestracyjnego nic nie wskazuje na to, aby on kiedykolwiek był w jego posiadaniu.
Popołudniu w ubiegły piątek poznaniak przyszedł do komisariatu zgłosić kradzież auta. Najpierw mężczyzna nie potrafił sobie przypomnieć, skąd skradziono samochód. Po chwili powiedział policji, że było to na ulicy Łukaszewicza i ten fakt może potwierdzić jego przyjaciel. Dodał jednak, że on sam nie ma prawa jazdy, więc samochodem kieruje kolega, którego nazwiska nie zna. Po zadaniu kolejnych pytań mężczyzna znów zmienił zeznania.
Po chwili przesłuchiwany twierdził, że auto kupił dla swojej byłej dziewczyny, która jeździła nim przez dwa lata. Teraz się rozstali, a samochód został u niego. Na potwierdzenie tego faktu wyciągnął kluczyki, dowód rejestracyjny i AC, którego ważność minęła kilka dni temu. Funkcjonariusze na przesłuchanie wezwali zarówno byłą dziewczynę jak i kolegę. Obydwoje byli zaskoczeni, bo o istnieniu auta nie mieli pojęcia.