Targi - Bracia "B" i mamuśka...

Po około dwóch tygodniach, kiedy poznaniak wyjechał do córki, poprosił sąsiadkę aby miała jego mieszkanie „na oku”. Mimo to, w nocy doszło do kolejnego włamania. Sprawcy wynieśli obrazy, znaczki filatelistyczne, akordeon i maszynę do szycia „singer” z lat 20-tych. Tym razem mężczyzna o zdarzeniach powiadomił policjantów. Wstępnie straty zostały oszacowane na kilka tysięcy złotych.

Na miejscu policjanci zabezpieczyli wszystkie ślady, które mogłyby doprowadzić ich do sprawców kradzieży. Światło na sprawę rzuciła rozmowa z panią, która miała zwrócić uwagę na mieszkanie sąsiada. Kobieta powiedziała, że w nocy, kiedy miała miejsce pierwsza kradzież, widziała jak z budynku wybiegło dwóch mężczyzn. Mówiła też, że było ciemno i nie dostrzegła ich sylwetek na tyle, by mogła ich dokładnie opisać.

Policjanci nie dawali za wygraną. Mieli podejrzenia, co do kilku osób z podległego im terenu, którzy mogli być zamieszani w kradzież. Na podstawie zdobytych materiałów, funkcjonariusze wytypowali krąg podejrzanych, który z każdym dniem się zawężał. Zaczęły się pierwsze zatrzymania. Przy ulicy Chełmońskiego policjanci ujęli dwóch synów „życzliwej” sąsiadki – braci „B" oraz ich 30-letniego kolegę. W trakcie rozmów z funkcjonariuszami mężczyźni przyznali się do włamań, kradzieży oraz sprzedaży skrzypiec i akordeonu. Powiedzieli też, gdzie sprzedali skradzione rzeczy. Dzięki tej informacji policjanci w jednym z antykwariatów odnaleźli skrzypce. W trakcie dalszych czynności, policjanci ustalili, gdzie może znajdować się pozostała część łupu. Idąc dalej typ tropem, funkcjonariusze dotarli do 59-latka z Łazarza. Okazało się, że mężczyzna za kilkaset złotych kupił od chłopaków akordeon.
W trakcie gdy funkcjonariusze sprawdzali dokładnie jego personalia, okazało się, że „paser” był poszukiwany przez policję listem gończym, w celu odbycia kary za fałszowanie dokumentów. Podczas przeszukania funkcjonariusze znaleźli u niego telefon komórkowy, który był poszukiwany przez KP Poznań – Północ, w związku z wcześniejszą kradzieżą.
Bracia „B”, oprócz tego, że przyznali się do zarzucanych im czynów, w trosce o swój los, powiedzieli też, że w całym procederze miała również udział ich matka. Zadaniem kobiety było wprowadzenie w błąd policjantów, aby ci w żaden sposób nie mogli dotrzeć do sprawców przestępstwa. Trzem zatrzymanym trzydziestoparolatkom, za kradzież z włamaniem może grozić do 10 lat pozbawienia wolności. Poszukiwanemu 59-letniemu Grzegorzowi R. za paserstwo grozi kara więzienia do lat 5. Natomiast zatrzymanej kobiecie za fałszywe zeznania może grozić do 3 lat pozbawienia wolności.